czwartek, 30 czerwca 2016

Ulubieńcy Czerwca

Ulubieńcy Czerwca


Ta Dam. Oto ten moment gdy śpieszę wam przedstawić inspiracje, ulubieńców minionego miesiąca. Jak ostatnio podzielę to na kilka kategorii aby łatwiej znaleźć coś co mogło by was zainteresować. Nie wiem jak wam ale mi ten miesiąc jakoś za szybko zleciał nawet nie wiem kiedy. 

Zapraszam.

1)Film miesiąca

W zeszłym  miesiącu opowiadałam wam o „Pamiętniku”. W tym miesiącu też miał być film na podstawie książki Nicholasa Sparksa ale nie lubię się powtarzać. A recenzję tego filmu chcę wam przedstawić w innym tekście. No i miałam dylemat co wam pokazać. Parę dni temu odkopałam na Youtube film z moim udziałem i uznałam, że w sumie czemu nie. A więc krótkie wprowadzenie. W 2011 roku byłam wrażliwą zranioną dziewczynką (opowiadałam wam na snapie) i któregoś dnia polonistka powiedziała, że w Chróstniku organizowany jest konkurs na wiersz o miłości. Jednak było mało czasu. Dostałam jeden wieczór na napisanie 2 tekstów. Do dziś mam notatki z tamtego dnia gdy rysowałam mapy myśli co to w ogóle jest miłość i zastanawiałam się jak podejść do tematu aby uniknąć banału (nie uniknęłam). Tak czy siak wiersze napisałam i oddałam. Pani polonistka po przeczytaniu śmiała się pod nosem, że nie zła ze mnie buntowniczka ale oczywiście wiersze wyśle. Czemu zaproponowała mi ten konkurs? Oczywiście znała mnie i wiedziała, że piszę do szuflady, że myślę inaczej niż inni i mam inną wrażliwość. Po jakimś czasie gdy ja zapomniałam o temacie zadzwoniła do mnie nauczycielka, że przeszłam do finałowej 11 bodajże i, że następnego dnia jadę do Chróstnika na odczyt wierszy. No i nagranie jest z tego właśnie dnia. Na nagraniu czyta każdy z nas po jednym wierszu choć były dwa. Posiadam dobre wspomnienia z tamtego dnia a nawet zostałam doceniona przez szanowne jury i mój wiersz był cytowany w przemówieniu. Zajęłam miejsce nr 3 i do dziś nie mogę wyjść z podziwu dlaczego, ponieważ według mnie byli tam lepsi. Oczywiście abyście nie oglądali całego filmu podam wam konkretne momenty gdzie warto zaczynać oglądać.

04:29 wiersz
15:58 mój cytat

17:22 odbiór dyplomu xD
08:48 uwielbiam go haha


2)Piosenka miesiąca

Piosenką tego miesiąca jest ewidentnie nowy singiel duetu Verba i Sylwia Przybysz- „Związane oczy mam”. Porusza, powoduje ciarki na ciele i poprawia humor.


"Po sukcesie pierwszego wspólnego singla Verby i Sylwii Przybysz pt. "Najważniejsza" przyszedł czas na drugi singiel pt. "Związane Oczy Mam". Jest to tytułowa piosenka ze zbliżającego się wspólnego albumu artystów. Premiera płyty już 29 lipca. Aktualnie możesz już zamówić limitowany preorder na mymusicshop.pl.

O płycie:
Czy można komuś "związać oczy"? Czy może my sami je sobie związujemy? - tak samo jak związujemy sobie ręce w bezradnych chwilach, kiedy to paraliżuje nas niemoc. O tym wszystkim dowiemy się już 29 lipca czyli dokładnie w dniu premiery płyty Verba & Sylwia Przybysz „Związane oczy mam”. Na albumie znajdzie się 10 piosenek, które w dosłowny sposób oddają problemy ówczesnego nastolatka … . Ból, miłość, zniechęcenie, wiara, obawy, nadzieja, przyjaźń, rozstania, powroty. Taka jest płyta - pełna poplątanych emocji - czyli wszystkiego tego co czuje dziś młody człowiek, wystawiony na głęboki ocen trudów ówczesnej cywilizacji i życia w społeczeństwie przesiąkniętym walką o lepsze jutro. Czy tak być powinno … ? Czy artyści mają na to jakieś rozwiązanie … ? Przekonamy się już wkrótce."

"Po obu stronach strome zbocza, spójrz tu,
Jak kamienna ścieżka na przełęczy samobójców
Tędy pójdziemy, spróbujemy 
Poprowadź mnie za rękę, zaryzykujemy."




3)Kosmetyki

Pomadka z Bell- trwałość na + ok 4 h bez szwanku następnie zjada się dość równomiernie. Czasami trzyma się dłużej. jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Super:D



Tusz benefit super rozczesuje rzęsy. I nie osypuje się co jest ogromnym plusem.



Maseczki z hebe. Super konsystencja i zapachy. Relaks zawsze na plus. Czego chcieć więcej. Jedna oczyszczająca druga bodajże nawilżająca.



4)Jedzenie

W tym miesiącu też słabo… mało zdrowo ale pysznie:D








5)Cytat miesiąca

To nowa kategoria ale postanowiłam dodać cytat, który mnie inspirował cały miesiąc.



„Prawdziwa miłość tchórzom się nie zdarza”


Cytat ten chodzi za mną cały czas i dużo o tym myślę. Wydaje mi się, że za dużo analizuję i za bardzo się boję dlatego jestem sama. A jak wam się wydaję? Można bać się miłości?

a jak wyglądają wasi ulubieńcy?
enjoy.

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Niech latają talerze

Niech latają talerze


Czy znacie jakieś sekrety udanego związku? Szybko każdy wymieni na pewno zrozumienie, akceptacje i rozmowę. Był już jeden związkowy temat „Kobieta potrzebuje wyjaśnień” a dziś poruszę kwestię kłótni. Ważne pytanie, czy naprawdę aby związek był udany należy się kłócić? Z perspektywy czasu i moich doświadczeń jestem pewna, że trzeba. Dlaczego? W związku trzeba koniecznie rozmawiać. Jeżeli coś nam nie pasuje należy to powiedzieć, nie trzymać w sobie. Uczucia rozczarowania, złości czy też smutku trzymane w nas w końcu wypłyną na zewnątrz i będzie smród jak by przelało się szambo. Emocje tłumione w nas w końcu wypłyną na wierzch i tak czy siak będziemy musieli się z nimi zmierzyć. Jeżeli ludzie ze sobą rozmawiają i na bieżąco wyjaśniają swoje wątpliwości to nie dochodzi do tryliona niewyjaśnionych spraw naraz.


„Żeby związek był idealny trzeba, ciągle nad nim pracować, każdego dnia. W ten sposób powstają kłótnie. Lecz nie po to aby niszczyć, tylko po to aby się idealnie ze sobą zgrać”



Kłótnia- to szczera rozmowa naszych emocji. Oczyszcza atmosferę, wyjaśnia sytuację i pozwala iść dalej do przodu. Kłótnia pokazuje co tak naprawdę ważne jest dla dwóch osób.


 Czasami dochodzi do absurdalnych kłótni o nie umyte naczynia, nie opuszczoną deskę w toalecie czy też wkładanie pustych opakowań do lodówki. Czasami kłótnie są poważne o brak wsparcia, o zapominanie o rocznicach lub „jak zwykle za dużo wypiłeś, w ogóle nie można na Ciebie liczyć”. I najzabawniejsze jest to, że jako ludzie świetnie radzimy sobie z tymi większymi problemami. Wiemy, że musimy je przegadać, rozwiązać. Zaś z tymi błahostkami mamy problem. No bo właściwie nic się nie stało. Ona na krzyczała, że klapa jak zwykle podniesiona on odpyskował, że powinna sobie ją opuścić w końcu on nie krzyczy, że musi ją podnosić. I tak w kółko chyba każdy to zna.  Kłótnią takim nie przywiązujemy większej wagi więc nie staramy się zmienić swojego zachowania. I sytuacja się zapętla, ponieważ jeżeli nie rozwiążemy problemu to przy każdej pierwszej lepszej okazji on wróci.
Bo w związku nie musicie się we wszystkim zgadzać, wręcz wskazane są różnice ale gdy się kocha to jest to zaleta. Dobrze jest jak ludzie w związku niekiedy się kłócą tak, że aż latają talerze. Lepsze to niż obojętność, niż machnięcie ręką na problemy i udawanie, że ich nie ma, że nic się nie stało. Gdy się kłócicie to znaczy, że obojgu wam zależy, że to wszystko jeszcze ma dla was sens i próbujecie naprawić to co psuje się po drodze. Brak kłótni w związku świadczy według mnie o braku zainteresowania. Ludzie którym zależy sprzeczają się regularnie. Nie kłócimy się z tymi których mamy w tyłku. Kłócimy się z tymi na których nam zależy.


Najważniejsze to pamiętać, że należy potrafić się kłócić. Podstawowa zasada kłótni to zasypiać w zgodzie. Nie zabierać problemów do łóżka. Pamiętać, że milczenie jest gorsze od kłótni bo problemy  nie znikają a narastają. Nie zapominać, że osoba z którą się kłócimy to ktoś kogo darzymy ogromnym uczuciem. Pomimo tego jednego problemu, który właśnie przerabiacie to nadal się kochacie. Pamiętać jakie piękne były początki i dlaczego właściwie jesteście razem. To pomaga. Ja wiem, że wydaje się, że idealne związki to takie gdzie ludzie się nie kłócą. Rzeczywistość jednak jest inna i czas się z tym pogodzić.



 




Także kochani rozmawiajmy ze sobą bo to najważniejsze. Jak rozmowa to za mało to kłóćcie się, rzucajcie talerzami a nawet płaczcie. Jeżeli to ma wam pomóc to zachęcam. A na samym dnie mojej duszy cicho wierzę, że poznam kiedyś kogoś z kim nie będę musiała się kłócić bo będzie mnie na co dzień słuchał. 

enjoy            

czwartek, 23 czerwca 2016

5 filmów na romantyczne wieczory

5 filmów na romantyczne wieczory

http://www.gratisography.com

Czasami przychodzą takie wieczory, że mamy ochotę pochłonąć litr lodów (a może i dwa albo trzy) paczkę lub dwie chipsów i obejrzeć wzruszający film o miłości takiej co to „tylko na filmach”. Jednak tak „wzruszającej i ckliwej”, że i tak nie możemy się oprzeć pokusie kolejnego seansu. Nie, nie mówię tu tylko o kobietach. Mężczyźni czasami też szukają romantycznych filmów. Oni jednak nie oglądają tych filmów w samotności. Romans a najlepiej romans zakamuflowany w komedii zawsze jest dobrym pomysłem na romantyczny wieczór we dwoje, a nasi mężczyźni o tym doskonale wiedzą. Dlatego postanowiłam podać wam 5 tytułów filmów, które uważam za warte uwagi.  Produkcje, które chcę wam polecić zmuszają do przemyśleń. Powodują, że płyną łzy. Po obejrzeniu filmu do końca możemy czuć się jak by cząstka nas została z bohaterami. Dlatego je kocham. Uwielbiam. Oglądam wiele razy i się nie nudzą.

1)Szkoła uczuć (2002)

Klasyka gatunku. Oglądałam milion razy i zawsze płaczę. Film działa na zasadzie „titanica” oglądasz tysięczny raz a emocje wciąż te same. Młoda dziewczyna spokojna, zwyczajna i on przebojowy burak. Wspólna misja- przedstawienie. Jedna prośba „nie zakochaj się”. Niby nic ale nie udało się. Historia trudnej choroby jest lekkim tłem. Reżyser skupił się na miłości i za to wielki szacunek do niego. Film wzrusza ale nie zasmuca. Do obejrzenia tego filmu myślę, że nikogo nie trzeba przekonywać, jednak podam parę cytatów aby przypomnieć wam jak piękny jest ten film.  

„Ja nie wiem, co piję, lecz jeśli to miłość, to proszę mi dolać.”



„Landon: Może mi ciebie brakuje. Może jesteś moim natchnieniem.
Jamie: Bzdura.
Landon: Co?
Jamie: Wszystko.
Landon: Wcale nie.
Jamie: Udowodnij to. Nie wiesz, co to przyjaźń.
Landon: Chcę czegoś więcej.
Jamie: Nie wiesz, czego chcesz.
Landon: Ty też. Boisz się wiązać.
Jamie: Czemu?
Landon: Bo nie będziesz mogła skryć się za książkami, teleskopem czy religią. Znasz prawdziwy powód? Ty także mnie pragniesz.”




„Landon: Szkoda, że [Jamie] nie doznała cudu.
Ojciec Jamie: Przeciwnie. Ty nim byłeś.”


2)Mój przyjaciel Hachiko (2009)

To nie jest typowy film o miłości. Jednak jest to film, który każdy z nas powinien obejrzeć. Uczucie, którą można tu zobaczyć, to nie miłość kobiety do mężczyzny, to coś znacznie głębszego. Radzę wyposażyć się w cały wagon chusteczek. Obejrzałam dwa razy i brak mi słów by opisać geniusz tego filmu. Reżyseria, aktorzy, fabuła. Naprawdę majstersztyk. Na samotne wieczory jak i we dwójkę.  
Film zmusza do przemyśleń, nie należy do łatwych seansów. Mimo wszystko nie każdy film musi być lekką komedią, czasami warto zmusić się do myślenia. Lubię filmy, które budzą we mnie mocniejsze emocje. Miłość i przywiązanie psa do jego pana to naprawdę wyjątkowy obraz a warto zaznaczyć, że film jest oparty na faktach. 

Opowiada on o profesorze Parkerze Wilsonie, który przygarnia pod swój dach przygarnia szczeniaka. Parkera i Hitchiko łączy wyjątkowa więź. Pies odprowadza właściciela na pociąg i odbiera z dworca po pracy.  Rozumieją się bez słów i kochają. Parker traktuje psa jak członka rodziny. I tak przez kilka lat razem idą przez życie. Jednak pewnego dnia Parker nie wraca z pracy. Reżyser skupił się przede wszystkim na tym by pokazać widzowi ból po stracie  człowieka. Widzimy mnóstwo zbliżeń na tęskniącego psa, który cały czas czeka na swojego Pana. Więcej wam nie powiem obejrzyjcie sami. Polecam.







3)„Gwiazd naszych wina” (2014)

Gwiazd naszych wina to już drugi film w moim zestawieniu, który opowiada o poważnej chorobie jaką jest nowotwór. Mam słabość do takich filmów. Jednak ten film nie opowiada o niesamowicie romantycznej miłości ani szczególnie wyjątkowo ujętym tematem choroby. Historia młodej dziewczyny poznającej chorego chłopaka i ich podchody do siebie jest naprawdę super. Wątek o pisarzu powoduje u mnie większy mętlik niż sama historia głównej bohaterki. Tak czy siak polecam film ze względu na aktorów i fabułę, która wciąga. Film jest przewidywalny ale miło się go ogląda.









4) „Kochaj i tańcz” (2009)

Film z 2009 roku na którym byłam w kinie. Mam z nim dobre wspomnienia. Ekranizacja opowiada o miłości w sposób mega przewidywalny. Ona i on zaczynają tańczyć razem. Ona zaręczona, zakochują się w sobie. Zakończenie od razu wiadomo jakie będzie ale.. sceny tańca są piękne. Aktor Mateusz Damięcki całkiem przystojny. Schemat jest prosty zapoznanie, miłość, burzliwe rozstanie, godzenie i żyli długo i szczęśliwie. Film nie zmusza do przemyśleń. Nie wymaga nic od widza. Lecz zapewnia mu kilka zabawnych scen, trochę śmiechu i relaks przed ekranem. Nie da się na nim po płakać ale nie każdy film taki musi być. Lubię go ze względu na sentyment jak i tych wszystkich tancerzy, bo choć sama nie umiem tańczyć lubię patrzeć jak tańczą inni.




5)„Zaklęci w czasie” (2009)

Film ten oglądałam dwa lata po premierze. Pamiętam, że jeszcze przez parę dni po seansie przeżywałam fabułę. Jestem wrażliwą osobą a film ten poruszył mnie do głębi. Zmienił wtedy moje patrzenie na świat. Film opowiada o mężczyźnie, który przemieszcza się w czasie. Koniecznie musicie go obejrzeć. Naprawdę porusza do żywego. Zostawia rozdrapane rany, które bolą długo. Zmienia co ma zmienić i sprawia, że chcemy od życia czegoś całkiem innego. Inaczej patrzymy na kłótnie. Inaczej odbieramy różne zachowania naszych bliskich. Zdecydowana perełka w tym gatunku. Nie jest to komedia raczej dramat. Jednak idealny na wieczór we dwoje. Rozmowy na temat tego filmu mogą bardzo zbliżyć do siebie ludzi. Polecam








A jakie są wasze ulubione filmy na wieczór z lodami lub mężczyzną/ kobietą u boku?:D Polećcie coś fajnego a ja idę szykować kolejny filmowy post. O filmach, których tu zabrakło a są moimi ulubionymi. Czyli ekranizacjach książek Nicholasa Sparkasa.


enjoy.

wtorek, 14 czerwca 2016

Maybelline superstay 24 RECEZJA, SWATCHE

Maybelline superstay 24 RECEZJA, SWATCHE




Witam was kochani,

Jak wiecie mam ciężką pracę, która niestety zajmuję połowę dnia. W pracy spędzam 12h co powoduje ogromne wymagania od moich kosmetyków. Nie mam czasu ani ochoty poprawiać co chwilę w pracy makijażu. Największym wyzwaniem jest podkład. To z nim miałam największy problem. Dlaczego? Mam bardzo jasną cerę (150 buff z revlona jest ciut za ciemny) nie dość, że moja cera jest bardzo jasna to jest bardziej różowa niż beżowa czego osobiście nienawidzę! Jak by tego było mało, moja cera jest silnie przetłuszczającą się cerą nie tylko w strefie „T”. Jest ona również wrażliwa na wszelkiego rodzaju kosmetyki co często skutkuje reakcją alergiczną.

Podsumowując, moja cera jest:
- tłusta
-ze skłonnością do alergii
- bardzo jasna z różowymi tonami

Gdy skończył się mój revlon, którego uwielbiam ale na lato się nie nadaje na co dzień, nie wiedziałam w którą stronę iść. Czy CC cream , cy BB cream. I wtedy na rynku pojawiła się nowość z maybelline. Postanowiłam spróbować i… zresztą zobaczcie sami.





ZAPEWNIENIA PRODUCENTA

Podkład Super Stay 24H to następca podkładu Affinitone 24H. Ukochana przez Polki formuła Micro-Flex, dzięki której makijaż porusza się razem z Tobą, jest teraz jeszcze bardziej odporna na ścieranie i pozostaje na Twojej skórze przez cały dzień!
Kolor podkładu nie zmienia się od momentu aplikacji: nie ulega blednięciu, zapewniając świeży i niezmieniony wygląd twarzy przez wiele godzin.
Szukasz podkładu do twarzy, który zapewni Ci efektowny, świeży i długotrwały makijaż? Oczekujesz maksymalnej odporności na działanie niekorzystnych czynników zewnętrznych, takich jak: wilgoć, ciepło lub pot? Poznaj nowy podkład Maybelline Super Stay 24H, który zapewni trwałość Twojego makijażu nawet do 24H!
Formuła podkładu Super Stay 24H została dodatkowo wzbogacona krzemionką - substancją mineralną pochodzenia naturalnego, silnie absorbującą sebum i wilgoć, dzięki czemu podkład rozprowadza się po skórze łatwo i przyjemnie.


Pokochasz za
Długotrwały i efektowny makijaż do 24H bez efektu maski
Doskonałe połączenie kryjących i matujących właściwości podkładu
Maksymalną odporność na działanie czynników zewnętrznych
Duży wybór odcieni idealnie dopasowujących się do koloru skóry


Dla najlepszych efektów
Nakładaj podkład pędzlem lub opuszkami palców od środka twarzy do zewnątrz. Dla uzyskania jeszcze lepszej trwałości uzupełnij makijaż pudrem.







Moja opinia:

-Opakowanie:
Opakowanie jest bardzo wygodne z pompką. Odpowiednią ilość produktu można w łatwy sposób  wycisnąć na dłoń. Aplikacja nie stanowi problemy, produkt łatwo rozprowadza się zarówno pędzlem jak i gąbeczką chociaż ja preferuje drugą opcję. Pojemność 30 ml to całkiem sporo produktu.

-skład:
Na analizie składu się nie znam ale wiem, że są osoby, które potrafią go analizować dla nich właśnie go podaje.

AQUA/WATER, CYCLOPENTASILOXANE, POYPROPYLSILESEQUIOXANE, ISODODECANE, DIMETHICONE, C30-45 ALKYL DIMETHYLSILYL, POLYPROPYLSILESQUIOXANE SILICA, GLYCERIN, PEG-10 DIMETHICOONE, DIMETHICONE/POLYGRLYCERIN-3, CROSSPOLYMER, SODIUM CHLORIDE, NYLON-12 PHENOXYETHANOL, DISTEARDIMONIUMHECTORITE, DISODIUM STEAROYL, GLUTAMATE, CYCLOMETHICONE, CHLORPHENESIN, ETHYLPARABEN, DISODIUM EDTA, ACRYLONITRILE/METHYL METHACRYLATE/ VINYLIDENE CHLORIDE COPOLYMER ALUMINIUM HYDROXIDE, DIPROPYLENE GLYCOL, PARAFFIN, MORINGA PTERYGOSPERMA SEED EXTRACT [MAY CONTAIN: CI77891/ TITANIUM DIOXIDE CI77491, CU77492, CI77499/ IRON OXIDES].

-Właściwości:
Podkład utrzymuje się na mojej twarzy ponad 16h bez większego szwanku! Naprawdę nie spodziewałam się, że będzie się tak długo trzymał. Nie zapycha. Nie wysusza. Od nałożenia wygląda idealnie, cera wygląda zjawiskowo i jeszcze nigdy nie poczułam się zawiedziona. Nie jest ciężki a jego krycie określam jako dobre. Nie jest to revlon ale na lato nie potrzeba szpachli. Uwielbiam go za zaufanie jakim mogę go obdarzyć za dość jasny kolor i przede wszystkim za trwałość. Warto zaznaczyć, że mnie nie uczula.





Ważna uwaga, podkład ten nie lubi się zbytnio z tłustymi kremami za to z żelowymi stanowi znakomitą parę. Jeżeli podkład nie wygląda dobrze na twarzy warto spróbować zmienić krem jaki nakładamy pod spód.

Cena podkładu to ok 41 zł w rossmannie i hebe. Jednak spokojnie można kupić go na promocji po ok 30 zł. Widziałam go na allegro za grosze ale nie wierzę, że to ten sam produkt. Kupujcie w znanym źródle. 


Z całą pewnością, miłością i bez żadnych wątpliwości polecam ten podkład osobą o takiej cerze jak ja lub podobnej. 

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Festiwal kolorów Wrocław 2016 fotorelacja

Festiwal kolorów Wrocław 2016 fotorelacja


W sobotę (04.06.2016 r.) odbył się we Wrocławiu festiwal kolorów. Na polu Marsowym, zaraz obok stadionu Olimpijskiego.
Relacja na bieżąco była na snapie a dziś opiszę swoje wrażenia. Na miejsce dojechaliśmy ok godziny 16 z haczykiem. Zaparkowaliśmy na płatnym parkingu, dlatego miejsce znaleźliśmy od razu i z autem mimo lubińskich blach nic się nie stało. Zanim doszliśmy na same pole szliśmy w tłumie ludzi ,jeszcze czyści i w dobrych humorach. Już wtedy wiedziałam, że czeka nas fajna zabawa bo będzie mnóstwo ludzi. Niestety teraz będę zmuszona opisać mniej przyjemną część imprezy.


Jako, że do samego końca nie wiedzieliśmy, czy uda nam się dojechać do Wrocławia (czy dostaniemy wolne w pracy, czy będzie transport) to nie kupowaliśmy proszków przez Internet. Niestety tysiąc innych osób też z jakiś powodów nie zaopatrzyło się wcześniej. Ceny były dwa razy wyższe niż na allegro. Za 1 szt płaciło się 10zł, my skorzystaliśmy z promocji tzw wielosztuk za 6szt zapłaciliśmy 45zł.
Po środku placu stał namiot w którym można było kupić proszki holi. Kolejka była niesamowicie długa a organizacja tego miejsca wołała o pomstę do nieba. Ci co podeszli do namiotu i zakupili proszek aby wyjść z kolejki musieli UWAGA! Przechodzić przez całą kolejkę tą drogą co przyszli. Było to bardzo źle zorganizowane, ludzie się przepychali, wiecznie zmieniali lokalizacje, łatwo można było zgubić ludzi z którymi się przyszło. Ale na szczęście udało nam się przeżyć i wyszliśmy z tego cało. 

Był jeszcze jeden moment gdy nawet na snapie zwróciłam uwagę, że zachowanie ludzi jest co najmniej karygodne. Gdy proszek z saszetki został wykorzystany to co robił typowy polaczek? Owszem, rzucał to pod nogi. Brawa dla organizatorów za zorganizowanie akcji, która polegała na zbieraniu tych opakowań i za konkretne ilości były nagrody. Podobało mi się to bo ludzie faktycznie zabrali się za zbieranie tych śmieci. Ja swoje zabrałam do domu bo chciałam w spokoju po robić zdjęcia.



Skład proszku jest prosty i bezpieczny dla nas. Chociaż znalazły się w tłumie osoby z uczuleniem na talk. Ogólnie uważam, że takie osoby powinny sobie odpuścić takie atrakcje.




Na miejscu było mnóstwo atrakcji, można było wydrukować swoje zdjęcie na słoneczku z liptonem. Wziąć udział w konkursie Ice watch i moico.






Na zmęczonych czekały huśtawki i delikatne natryski aby się schłodzić.
Muzyka która leciała na żywo, była przyjemna dla ucha. Chociaż dla nas była bardziej tłem, nie tańczyliśmy pod sceną a jedynie byliśmy tam na sypaniu się proszkiem zbiorowo. Mijaliśmy całe grupy ludzi z tabliczkami „free hugs” i „free kiss”. Byli ludzie przebrani za krowy, zebry, tygrysy. Mnóstwo pozytywnych osób. Nie oszukujmy się średnia wieku to ok 14-17 lat. Ja już czułam się troszkę staro ale i tak zachowywałam się jak dziecko. Bo każdy z nas ma w sobie mentalne dziecko i trzeba dać mu czasami poszaleć.
Całą impreza była naprawdę fajnie zorganizowana a ludzie mega pozytywni.







My niestety po 19 musieliśmy jechać do domu, ponieważ rano szłam do pracy. Ubrania o dziwo doprały się z proszku więc i tak było lepiej niż przewidywałam. Oczywiście na samym festiwalu można było spotkać wielu ludzi i tak mi się udało spotkać znajome twarze. Swoją drogą pamiętajcie, że nie można wyjść czystym z festiwalu kolorów gdziekolwiek byście później nie szli :)




W tak zwanym między czasie zapraszam was na instagrama Michała gdzie możecie zobaczyć jego zdjęcia jakie robi na co dzień.:) 




Doczytałam, że taka sama impreza będzie prawdopodobnie w sierpniu we Wrocławiu na pożegnanie lata. Za rok na pewno pojadę chętnie przeżyje to jeszcze raz. A co z sierpniem? Jeżeli nie będę miała lepszych planów to przyjadę znowu do Wrocławia ale jeżeli coś mi wypadnie to bez żalu poczekam do przyszłego roku. Wspomnienia są bardzo barwne i dużo zdjęć mam na pamiątkę. 

Dziś pokaże wam część fotografii, muszę poczekać aż dostanę resztę od naszego fotografa. Wtedy na pewno coś tu jeszcze dodam.



Mam nadzieję, że moja relacja chociaż troszkę przybliżyła wam charakter tego miejsca.
Z całą pewnością polecam takie festiwale i zachęcam do sprawdzenia samemu czy takie atrakcje wam odpowiadają. I mam nadzieję, że następnym razem zobaczymy się na miejscu.



Enjoy.
Copyright © 2016 Always Glamour , Blogger