W sobotę (04.06.2016 r.) odbył się we Wrocławiu festiwal
kolorów. Na polu Marsowym, zaraz obok stadionu Olimpijskiego.
Relacja na bieżąco była na snapie a dziś opiszę swoje
wrażenia. Na miejsce dojechaliśmy ok godziny 16 z haczykiem. Zaparkowaliśmy na
płatnym parkingu, dlatego miejsce znaleźliśmy od razu i z autem mimo lubińskich
blach nic się nie stało. Zanim doszliśmy na same pole szliśmy w tłumie ludzi ,jeszcze czyści i w dobrych humorach. Już wtedy wiedziałam, że czeka nas fajna
zabawa bo będzie mnóstwo ludzi. Niestety teraz będę zmuszona opisać mniej
przyjemną część imprezy.
Jako, że do samego końca nie wiedzieliśmy, czy uda nam się
dojechać do Wrocławia (czy dostaniemy wolne w pracy, czy będzie transport) to
nie kupowaliśmy proszków przez Internet. Niestety tysiąc innych osób też z
jakiś powodów nie zaopatrzyło się wcześniej. Ceny były dwa razy wyższe niż na
allegro. Za 1 szt płaciło się 10zł, my skorzystaliśmy z promocji tzw wielosztuk
za 6szt zapłaciliśmy 45zł.
Po środku placu stał namiot w którym można było kupić
proszki holi. Kolejka była niesamowicie długa a organizacja tego miejsca wołała
o pomstę do nieba. Ci co podeszli do namiotu i zakupili proszek aby wyjść z
kolejki musieli UWAGA! Przechodzić przez całą kolejkę tą drogą co przyszli.
Było to bardzo źle zorganizowane, ludzie się przepychali, wiecznie zmieniali
lokalizacje, łatwo można było zgubić ludzi z którymi się przyszło. Ale na
szczęście udało nam się przeżyć i wyszliśmy z tego cało.
Był jeszcze jeden
moment gdy nawet na snapie zwróciłam uwagę, że zachowanie ludzi jest co
najmniej karygodne. Gdy proszek z saszetki został wykorzystany to co robił
typowy polaczek? Owszem, rzucał to pod nogi. Brawa dla organizatorów za
zorganizowanie akcji, która polegała na zbieraniu tych opakowań i za konkretne
ilości były nagrody. Podobało mi się to bo ludzie faktycznie zabrali się za
zbieranie tych śmieci. Ja swoje zabrałam do domu bo chciałam w spokoju po robić
zdjęcia.
Skład proszku jest prosty i bezpieczny dla nas. Chociaż znalazły się w tłumie osoby z uczuleniem na talk. Ogólnie uważam, że takie osoby powinny sobie odpuścić takie atrakcje.
Na miejscu było mnóstwo atrakcji, można było wydrukować swoje zdjęcie
na słoneczku z liptonem. Wziąć udział w konkursie Ice watch i moico.
Na
zmęczonych czekały huśtawki i delikatne natryski aby się schłodzić.
Muzyka która leciała na żywo, była
przyjemna dla ucha. Chociaż dla nas była bardziej tłem, nie tańczyliśmy pod
sceną a jedynie byliśmy tam na sypaniu się proszkiem zbiorowo. Mijaliśmy całe
grupy ludzi z tabliczkami „free hugs” i „free kiss”. Byli ludzie przebrani za
krowy, zebry, tygrysy. Mnóstwo pozytywnych osób. Nie oszukujmy się średnia
wieku to ok 14-17 lat. Ja już czułam się troszkę staro ale i tak zachowywałam
się jak dziecko. Bo każdy z nas ma w sobie mentalne dziecko i trzeba dać mu
czasami poszaleć.
Całą impreza była naprawdę fajnie
zorganizowana a ludzie mega pozytywni.
My niestety po 19 musieliśmy jechać do
domu, ponieważ rano szłam do pracy. Ubrania o dziwo doprały się z proszku więc
i tak było lepiej niż przewidywałam. Oczywiście na samym festiwalu można było
spotkać wielu ludzi i tak mi się udało spotkać znajome twarze. Swoją drogą
pamiętajcie, że nie można wyjść czystym z festiwalu kolorów gdziekolwiek byście
później nie szli :)
W tak zwanym między czasie zapraszam was na instagrama Michała gdzie możecie zobaczyć jego zdjęcia jakie robi na co dzień.:)
Doczytałam, że taka sama impreza będzie
prawdopodobnie w sierpniu we Wrocławiu na pożegnanie lata. Za rok na pewno
pojadę chętnie przeżyje to jeszcze raz. A co z sierpniem? Jeżeli nie będę miała
lepszych planów to przyjadę znowu do Wrocławia ale jeżeli coś mi wypadnie to
bez żalu poczekam do przyszłego roku. Wspomnienia są bardzo barwne i dużo
zdjęć mam na pamiątkę.
Dziś pokaże wam część fotografii, muszę poczekać aż dostanę
resztę od naszego fotografa. Wtedy na pewno coś tu jeszcze dodam.
Z całą pewnością polecam takie festiwale i zachęcam do sprawdzenia samemu czy takie atrakcje wam odpowiadają. I mam nadzieję, że następnym razem zobaczymy się na miejscu.
Enjoy.
Żałuję, że nie było mnie tam z Tobą :-(
OdpowiedzUsuńChoć takie imprezy na pewno są ciekawe i takie inne, to sama bym się nie wybrała. Wśród dzieciaków 14-17 lat czułabym się jak dinozaur, choć na co dzień nie mam problemów z moim wiekiem ;)
OdpowiedzUsuń